Nie żebym przepadała za tym miejscem do bólu...
Ale z czwartku na piątek niczego nieświadoma, razem ze znajomymi popijałam piwko u MaTT'a
nie mając pojęcia, że moja droga mama zmaga się z siłami natury, którym ewidentnie coś w tym zabitym dechami mieście przeszkadzało.
Durna Emma mogła zostać w domu na wszelki wypadek =/
Dzisiaj po południu dopiero przyjechałam i wybrałam się z mamą po zakupy i przy okazji zobaczyć jak wygląda ta nasza "nora".
Tak więc główną ulicą i w zasadzie przez centrum Blachstadu przeszedł najsilniejszy wiatr i dał się we znaki "Prażynce" oraz urzędowi (aka ratuszowi). Wszystkie parki, drzewa i najbliższe od centrum lasy wyglądaja jakby spuszczono na nie napalm a drogi długo były nieprzejezdne. Standardowo odbyło sie też zrywanie dachów.
(Ahh no i kościół będzie musiał sobie chwilowo poradzić bez czubka głównej wieżyczki)
P.S.
Dziękuję za docenienie koszulki ^^
Powiem, że dodatkowo robiłam naszywkę na kostkę tzw "ekran" dla MaTT'a z gwiazdą chaosu, oraz proporzec zespołu Behemoth, który można zobaczyć TUTAJ (już po koncercie w Krakowie 09.09.2007) :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz