wtorek, 8 lipca 2008

Coś teges...

Facetów nie rozumiem do tej pory... pewnie nigdy nie zrozumiem...
Tak czy inaczej. Właśnie kończy się impreza urodzinowa Niuni jest godzina 2:49 a ja siedzę w sumie sama... nic przyjemnego powiem tyle.
Gdyby kogoś interesowało co sobie w takich chwilach myślę to proszę bardzo www.blog.oprawcy.blog.onet.pl
(chociaż i tak tam już pewnie nie zagląda... usunąć to gówno wreszcie muszę)
Koncert sobotni wspominam bo nie mam nic lepszego do roboty, jest cholernie zimno i po prawdzie mówiąc nudno.
Jutro... w zasadzie dzisiaj pewnie zacznie sie moja nowa praca (jak się powiedzie). Ale praca to tylko część monotonii.
Zastanawiam się w sumie czego tak bardzo ludzie we mnie nie lubią. Póki co wychodzi na to, że zawsze ja jestem powodem problemów.
Nikt nigdy jeszcze nie był nigdy ze mnie naprawdę dumny... nikt z domu, nikt z przyjaciól. Pewnie już tak będzie.


Kurwa nic ciągle nie umiem... =/

Brak komentarzy: