"Seks w naszej kulturze jest źródłem radości i przyczyną przestępstw, jest przyczyną intymnych doświadczeń i intratnym towarem. Seks może być wszystkim. Jednak w żaden sposób nie może się stać przedmiotem nauczania i wychowania. W każdym razie w Polsce.
Ustawa z 1993 roku "O ochronie płodu i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży" nakłada na odpowiednie władze obowiązek wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej. Celem tej ustawy było ograniczenie liczby aborcji nie tylko przez jej zakaz, ale też poprzez wiedzę, jak nie dopuszczać do niechcianej ciąży. Po 16 latach funkcjonowania ustawy - mija właśnie rocznica - wiemy, że jedynym jej efektem jest utajnienie liczby aborcji i zwiększenie liczby ludzkich dramatów i że władze oświatowe bardziej niż aborcji (kobiety sobie przecież poradzą) boją się wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej (szkolny katecheta będzie protestował).
Szkoły zobligowane są wprawdzie do przeprowadzenia kilkunastu godzin zajęć z przygotowania do życia w rodzinie w ciągu trzech lat, ale tego nie robią, albo udają, że robią, prowadząc pogadanki na lekcjach wychowawczych, albo próbują to robić, gdy doświadczenia ucznia przerastają doświadczenia nauczyciela.
A poza tym - czy seksualność jest wyłącznie atrybutem rodziny?
W przekonaniu polskich decydentów od sprawy edukacji - tak. I nie chodzi tu o rodzinę byle jaką, ale o katolicką, to znaczy taką, dla której jest wzorem "rodzina święta".
Kobieta gra tu rolę Madonny, macierzyńskiej i czystej, mężczyzna przypomina św. Józefa, a więc kogoś nieaktywnego płciowo i w związku z tym pozostającego "poza wszelkim podejrzeniem". Jeśli rodzi się dziecko, to okoliczności jego poczęcia są tajemnicze jak źródła wiary żywionej przez polskich biskupów i posła Gowina, że zapłodniona komórka ma wielką wartość, a komórka jajowa - znikomą.
"Święta rodzina" od lat wyznacz główny kierunek wychowania młodzieży w duchu "ascetyzmu seksualnego w obrębie małżeństwa ofiarnego", gdzie wszelkie stosunki seksualne przed- i pozamałżeńskie są niedozwolone, środki antykoncepcyjne potępione, a młodym ludziom zaleca się zgodną z wolą Boga, ale za to nieskuteczną "okresową abstynencję seksualną" zwaną dla niepoznaki "naturalną", a nawet "ekologiczną antykoncepcją" . Dzieci z jednej podwarszawskich szkół opowiadały mi, że najbardziej wyrafinowana lekcja z zakresu edukacji prorodzinnej, w jakiej uczestniczyły, dotyczyła męskiej masturbacji. To znaczy tego, że jest szkodliwa.
W pewnym gimnazjum na Mazurach, którego dyrektorka po stwierdzeniu przypadków molestowania seksualnego dziewczynek zdecydowała się na zaproszenie do szkoły edukatorów seksualnych - interweniował katecheta. Edukatorzy mieli zakaz wstępu na teren szkoły, a zastraszona pani dyrektor poszła na wcześniejszą emeryturę"
Tekst: Magdalena Środa
W naszym kraju odkrycia Freuda albo są nieznane, albo niedoceniane. A według większości najlepiej jest je ignorować, a jedyną alternatywą jest Kościół i jego model "świętej rodziny".
Dzieciaki zaś tłumacząc się, że idą z duchem czasu dokonują seksualnej anarchii i doświadcza jej między innymi w mediach seksu brutalnego i instrumentalnego.
Kiedy rodzice i szkoła unikają odpowiedzi, rola "wychowawców" przypada właśnie na media i tym oto sposobem mamy co chcieliśmy.
Witamy w miejscu, gdzie najmłodsi są wychowywani przez "Popcorn", "Bravo Girl" i pytania w stylu "mam opuchnięte kolano, czy to ciąża pozamaciczna?", a nawet bogate w teksty z serii "jak odbić go koleżance", czy "jak poderwać dziewczynę w pralni".
Mogłabym spokojnie powiedzieć, że chyba jesteśmy narodem, który lubi być trzymanym za mordę i przez kościół katolicki i przez ludzi, którzy pracują nad ustawami na temat np aborcji a sami nie mają o tym tak po prawdzie żadnego pojęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz