niedziela, 27 lipca 2008

Imprezowo!

Tak więc odbyła się parapetówka u Tomka i Ludwini, oraz ich przybranego dzieciątka Febe :)
(Urocza mała pieszczocha)
Oczywiście towerowa grupa była z mniej towerowymi jeszcze osobami... ale co by nie powiedzieć było bardzo zacnie ^^ Do tego towarzyszyły nam radosne psiaki - wyrzej wymieniona Febe, Teq i Astra.
Wszystko zakończyło się (prawie) szczęśliwie i radośnie. Wyjątki - 1) muszę sie bardziej pilnować, bo teraz już nie horda więc jak jakieś bydło nie wypada się zachowywać, 2) muszę kupić sobie stanik, który zniweluje dość widoczną u mnie (podobnie jak u Ewci) różnicę pomiędzy lewym, a prawym cycem xD, 3) dzikie orgie podłogowe to jak najbardziej, ale u siebie, tudzież tak żeby innym nie przeszkadzało...bo potem znowu się ludzie pytają "co bierzesz i gdzie to kupić???".
P.S. To już trzeci zakaz growlu dla Brusia... no i musi babcię Tomka z kwiatami i na kolanach przeprosić ;)

Brianowie z własnym przybranym (jednym z wielu) dzieci - Teq ^^ (wreszcie zaczynam się przekonywać do towarzystwa psów większych niż jamniki :P --> Co nie znaczy, że zaraz polecę wyściskać Czupura xD )

Kolejna impreza, to domowy (dość spory) toast za dostanie się jednak na studia.
Tak więc Opole - Filozofia od października czas zacząć... rodzice luz... reszta rodziny mnie za ten kierunek pewnie wydziedziczy. No ale za przeproszeniem ch*** - to ja będę studiować nie oni, a po za tym bardzo mnie poratowało duchowo jak mój luby Samael powiedział, że się też z tego cieszy :* Dziękować :*

Opole 2008. 24 lipca - Wyspa Bolko :) "Gdy uczeń gotowy, nauczyciel się zjawia." I tak +5 do respektu dla pana Ernesta S. który wie jak to jest z Tyler'em Durden'em i dzałem filozofii w połączeniu z Emmą ;D

Ostatni epizod z cyklu "pókim młodzi chodźmy pić".
Urodziny Mirona dnia 26 lipca. Obecność obowiązkowa - Bruś był, Emma była, Samael, Niunia... i reszta ekipy pół-hordowej ;) (wszystko cacy gdyby ten dupek żołędny Forti się nie nawinął - na szczęście SAmael jest w posiadaniu mojego gazu pieprzowego i się wstrzymałam).
Impreza pozytywnie skrzywiona, goście - muzeum osobowości... I BARDZO DOBRZE!



Imprezka zajezacna... ale Miron... to bardzo nieodpowiedzialne zostawić jako gospodarz bandę wariatów z dostępem do markerów i pójść w kimę xD
Bruśbaum... co do siedzenia koledze na kolana i języków,.. N/C xP
No i Emma po wejściu jak zobaczyła perkę brata solenizanta... to sie trochu dorwała. :P

poniedziałek, 14 lipca 2008

Main Aisa Kyon Hoon???

No i żeby nie było, że zaniedbuję.... :P
Ostatnio jakoś z Ashą miałyśmy typową bollywoodzką głupawę, a że w nasze podłe łapki trafił nowy film "Lakshya" (laksh - z hinduskiego "cel") nie omieszkałam odmówić sobie typowo babskiego wieczoru, takiego w stylu "...a potem przyjedzie po mnie książę na białym koniu i w lśniącej zbroi..."
Tak tak, do mnie już dawno dotarło, że takie rzeczy się nie zdarzają - tak jak idealnie dobrane pary i życie mlekiem i miodem płynące (nie to chyba nie pesymizm... realizm prędzej chyba :P).
Tak czy inaczej... film nie był taki zły gdyby nie pan co sobie zrobił jaja przygotowywując napisy przez nas ściągnięte... No tak ja rozumiem.. odwieczna wojna Indie vs Pakistan itp. i wiem, że w czasie różnych manewrów wojsko ma jakieś swoje tam "nazwy i kryptonimy", ale do cholery, żeby łączyć się z bazą w stylu "Tygrysek do chatki Kłapouchego - zgłoś się. Co robimy? Ty chatka Kłapouchego - atakujcie. Zaaaa Stuuuumilowyyy laaaaas!" to już lekka przesada xD.

Jedno mnie w tym filmi walnęło jak grom z jasnego nieba, tę jedna typową bollywoodzką piosenkę mogłabym śpiewać sama codziennie (nie, zazwyczaj tego nie robie...no chyba, że kosze trawnik i mi sie nudzi :P)

A dlaczego tak jest to zaraz wam pokażę tekst i sie dowiecie xP



Dlaczego taki jestem?
Dlaczego jestem taki, a nie inny?
Czy kiedykolwiek wiedziałem co mam robić?
Wygląda na to, że będę śpiewał tak przez całe życie.
Co sie ze mną stanie?
Czy ktoś mógłby mi powiedzieć?
Dlaczego to takie trudne?
Czy ktoś pomoże mi zrozumieć?
Dlaczego taki jestem?
Dlaczego jestem właśnie taki?
Teraz chciałbym robić to, ale potem znowu tamto.
Ale dlaczego? Po prostu nie wiem...
Co też muszę robić,
teraz wydaje sie jasne i proste,
jutro wyda sie zagmatwane.
Czuję jakby moje życie było wywrócone do góry nogami.
Czy kiedyś sie zmienię?
Czy kiedyś uwierzę?
Czy kiedyś będę lepszy?
Nie wiem, czy będę.
Kim teraz sie stanę? Jak myślisz?
Czy po prostu zostanę kim jestem?
Wygląda na to, że będę tak zgrywał Jacksona całe życie.
Co sie ze mną stanie?
Czy ktoś mi powie?
Dlaczego to takie trudne?
Czy ktoś pomoże mi zrozumieć?
Dlaczego taki jestem?

To po prostu ja...(?)

I podziękowania dla Hrithik'a, który spróbował postawić się w sytuacji takich stworzeń jak ja :P
(z ta różnicą, że mnie nie pakują w kaftan w czasie rozważań nad sobą xP)

wtorek, 8 lipca 2008

Coś teges...

Facetów nie rozumiem do tej pory... pewnie nigdy nie zrozumiem...
Tak czy inaczej. Właśnie kończy się impreza urodzinowa Niuni jest godzina 2:49 a ja siedzę w sumie sama... nic przyjemnego powiem tyle.
Gdyby kogoś interesowało co sobie w takich chwilach myślę to proszę bardzo www.blog.oprawcy.blog.onet.pl
(chociaż i tak tam już pewnie nie zagląda... usunąć to gówno wreszcie muszę)
Koncert sobotni wspominam bo nie mam nic lepszego do roboty, jest cholernie zimno i po prawdzie mówiąc nudno.
Jutro... w zasadzie dzisiaj pewnie zacznie sie moja nowa praca (jak się powiedzie). Ale praca to tylko część monotonii.
Zastanawiam się w sumie czego tak bardzo ludzie we mnie nie lubią. Póki co wychodzi na to, że zawsze ja jestem powodem problemów.
Nikt nigdy jeszcze nie był nigdy ze mnie naprawdę dumny... nikt z domu, nikt z przyjaciól. Pewnie już tak będzie.


Kurwa nic ciągle nie umiem... =/

niedziela, 6 lipca 2008

Koncertowe 15 papierosów w paczce i ryżowe ciacha.

Tak oto matura okazała sie być czymś zdawalnym...teraz można by sie oddać ulubionej czynność w życiu, czyli obcyndalaniem sie ale nie da rady. Pracować i zarabiać trzeba.
Co na szczęście nie przeszkadza w ulubionych czynnościach i tak oto moje onigiri okazało się zjadliwe (tylko nie były trójkątne bo jeszcze nie mam wprawy), a koncert J-Brothers okazał się może nie powalający, ale też nie wcale taki zły.
I może wydam się stronnicza, ale Tom'Ash powinien pomyśleć o graniu solo. Myślę, że gra niego lepiej od reszty, czyli pana J. (Jak młody Gilmour :P)
(A może ja mam coś skrzywione na punkcie gitary bo sama gram jak ta ostatnia kaleka...?)


Nowa praca prawdopodobnie od sierpnia chyba, że zwolni się wcześniej miejsce (co to za praca chwilowo mówić nie będę). Do września przydałoby się prawo jazdy zrobić całkiem łaskawie, ale trza mieć za co...

Na dzisiaj to chyba będzie tyle... pokażę jeszcze co i jak mi w tej kuchni mojej wyszło xD (mama moja droga sie tylko zbuntowała i określiła, że jej "glonami śmierdzi")



Ahhh no tak i dodam jeszcze.... (dla tych co to sie może trochę orientują)
Jeśli chodzi o tych co mnie pytają o Hordę, to gówno mnie ona teraz obchodzi... co niektórzy to na mój gust mogą skończyć gdzie chcą... Nie mam więcej zamiaru tęsknić za ludźmi, którzy piszą, że za mną tęsknią, a potem krzyczą, że mnie zabiją.
Forti.. pewnie tu wleziesz, więc z góry Ci mówię, że nie wiem jakim cudem (a może i wiem) ale stałeś sie dla mnie totalnym pozerem i śmieciem, który uwierzył w swoja własną legendę i teraz próbuje nią żyć. Z dnia na dzień stajesz się coraz bardziej żałosny w oczach przyjaciół, których straciłeś na własne życzenie i dobrze o tym wiesz. Ale cóż... głupota jest kwestia indywidualną.
W odpowiedzi na Twoje jakże miłe słowa... Dla mnie Ty tez możesz zdychać.